FULHAM BROADWAY
Luca już tam był. Wesoły korpulentny Anglik, lubiany przez
wszystkich
za niespotykane poczucie humoru.
- OOO!!! Kolejna Poleczka na przyuczenie. Rasizm się szerzy-
- Dobrze, że ci chłopca nie przydzieliłem, bo pewnie nie byłbyś
tak zadowolony-
Do rozmowy włączył się niespodziewanie Wiktor.
- Mówisz po angielsku??-
- Ciągle lepiej wychodzi mi polski- Odpowiedziała skromnie.
- Dobra nauczę cię wykonywać polecenia naszego kochanego Luki i
czytać z jego ust-
Była wdzięczna Jance za rozładowanie
atmosfery.
Do dziewiątej rano nie było nawet tak źle. Realizowali pojedyncze
zamówienia. Oczywiście fasolka po bretońsku, boczek i frytki z
piwem, to podstawa zamówienia. Podziwiała cierpliwość Luci.
Przez chwilę była nawet dumna z jajek sadzonych, które
przygotowywała na na wielkiej rozgrzanej placie. Najważniejsze,
udało się jej ich nie przypalić. Zamówień przybywało. Wraz z
nimi wracały naczynia na kuchnię. Cała góra brudnych statków,
które ktoś powinien zmyć. Spoglądała w tamtą stronę z
przerażeniem. Była tutaj świeżynką, a nowe są wszędzie od
najgorszej roboty. Głowa Wiktora i młodego Hindusa co jakiś czas,
nawet częściej niż powinny, pojawiały się w kuchennych,
wahadłowych drzwiach.
- Dajecie radę ????- Pytał.
- Raczej tak- Odpowiadała za nią Janka z Olgą.
Dochodziła dziesiąta godzina. Zmieniała stanowisko. Robiąc
miejsce Jance usuwała się na zmywak. Uwijała się, aby zdążyć
na połączenie do Tima, bo jeszcze faktycznie wyjdzie, że będzie
zmuszona tańczyć w topless. Nie bardzo miała na to ochotę.
- Co ta kobieta robi na zmywaku ???? – Wiktor pojawił się na
kuchni całkiem niespodziewanie.
Był nawet zdziwiony, iż nikt nie kwapi się z odpowiedzią.
Wzrokiem wyszukiwał wysokiej okularnicy, która, ukryta pod blatem
kuchennym nadrabiała śniadaniowe zaległości.
To nie było dobrze tutaj widziane. Niespodziewanie dla wszystkich
wsunął głowę w miejsce, gdzie ukrywała się jego ulubienica. Z
desperacją wyrwał jej sandwicha. Patrzyła, jak porcja znika w jego
ustach. Chyba się nie spodziewał takiej reakcji. Jajko miała pod
ręką. Wystarczył celny rzut, aby roztrzaskało się na jego
głowie, spływając po twarzy. Wiktor wyglądał tragicznie.
Janka wygrała bitwę, a wojna dopiero się rozpoczęła. Dobrze, że
w porę zdążyła się uchylić, bo i jej by się dostało.
Spłukiwała resztki żółtka, nerwowo kontrolując wojenną akcję
na kuchni. Wojna dopiero się zaczęła. Wiktor nie miała zamiaru
się poddać. Jaja kolejno roztrzaskiwały się na kuchni, która
wyglądała na pobojowisko. Na koniec do walki wkroczyła
przyjaciółka Janki, maleńka Oleńka, która niespodziewanie dla
wszystkich stanęła na krześle i wysypała kilogramowe opakowanie
mąki na głowę przebiegającego Wiktora.
- Czy ktoś zamawiał w tej angielskiej kuchni naleśniki-
Niespodziewanie do kuchni zajrzała Marianna. Ślizgając się na
rozbitym jajku, próbowała pokonać przestrzeń, dzielącą ją od
drzwi do blatu kuchni.
- Uspokójcie się wojownicy i zabierzcie się za sprzątanie!!!-
Upiorne postacie ślizgały się po jajku, próbując przyprowadzić
kuchnię do poprzedniego stanu.
- Zapraszam do biura- Wiktor, ciągle rozbawiony podszedł w jej
stronę.
Nie była niczego pewna : Ani decyzji, ani pracy, ani chęci. Dobrze
się bawiła. Może to powinno jej wystarczyć, przynajmniej na jakiś
czas...
- Słuchaj masz tę pracę-
- Dziękuję-
- Nie nastąpi to zaraz-
- Zdaję sobie sprawę-
- Najpierw musisz się umówić w biurze pracy na Tootingu na
rozmowę. Dostaniesz ubezpieczenie.-
- Dzięki Wiktor za pomoc-
- Meldunku i konta ciągle nie posiadasz?-
- Szukam mieszkania-
- Ok. Zrobisz tak, jak mówiłyśmy wcześniej. W banku otworzysz
konto i podasz adres pubu, jako miejsce zameldowania. Z dokumentami
ruszysz do biura pracy.
Pewnie umówią cię na połowę września. -
- Dostaniecie na mnie dotację-
- Coś w ten deseń Marlena. W październiku umówię cię na
szkolenia. -
- Dam radę-
- Przecież wiem. Zdasz egzamin i zabieramy się do roboty-
Podał jej kubek z kawą. Marianna podsunęła w jej stronę swój z
herbatą.
- To za dobre początki Marianna – Tryknęła kubkiem kawy w jej
naczynie.
- I za dobre rozwiązanie. W listopadzie rodzę. W październiku już
mnie tutaj nie będzie-
Nie wyobrażała sobie, jak będzie funkcjonował pub bez Marianny.
Zrobiło się jej dziwnie smutno…
Hej!
OdpowiedzUsuńJedyne co nam pozostało to promować miejsca w Polsce gdzie można jej spróbować i nacieszyć oko :) Najlepiej to wychodzi w małych miejscowościach, zdecydowanie.
Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do częstszych odwiedzin :)
Kasia - Słowo na śniadanie